„Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej.” Dale Carnegie
Ludzie kłócą się na potęgę. Wszędzie. Kiedyś brudy trzymało się we własnej szafie, pod łóżkiem, na łóżku, za zamkniętymi drzwiami…krótko mówiąc: w domach. Dziś pierze się brudy publicznie. Kłócimy się o wszystko: od totalnych drobiazgów (brudnych skarpetek, śmieci, wyjść na piwo, kto zrobi herbatę) po kwestie życiowe (majątki, prace, dzieci, partnerów, politykę, środowisko). Beż żadnych zahamowań. Co jest lepsze? Nie kłócić się.
Po co ludzie się kłócą? Najczęściej każda ze stron myśli, że ma racje. Każda chce coś dla siebie ugrać. Każda chce postawić na swoim. Świetnie. Tylko po co się kłócić? Niezbadane są wyroki boskie, ale świat się bada. I bada ludzkie relacje. I ktoś, kiedyś też zbadał, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Gdzie dwóch się dogaduje powstaje zjawisko zwane synergią i nagle 2+2 daje w sumie 5. Czyli każdy zyskuje więcej. To w relacjach między ludzkich rozwala mnie najbardziej, że ludzie myślą, że kłótnia da im więcej, niż zgoda. A to nieprawda. Jest odwrotnie. Popatrzmy na życie…Małżeństwa są i czasami się kończą… Co się wtedy może wydarzyć? Można się kłócić o dom, majątek, samochód, o dziecko. Wtedy trzeba majątek podzielić, dom sprzedać, dziecko się traci, bo patrzy na konflikty. Albo… można się dogadać, rozstać w spokoju, ułożyć sobie na nowo życie. Być szczęśliwym. Polityka…gdzie nie spojrzę jeden na drugiego gada, narzeka, miota się, sieje nienawiść. Nigdy nie widziałam, ani nie słyszałam, żeby polityk, polityka za coś pochwalił, żeby powiedział „Wiesz, fajnie to zrobiliście, poprzemy was!”. Nigdy. Nigdy nie widziałam, żeby partie opozycyjne usiadły przy jednym stole i zrobiły coś fajnego razem. Dołki kopać każdy potrafi, ale zbudować na nich coś, to już trudno, ciężko i niemożliwe.
Kłótnia to prościzna. Kłótnie są dla tych, którzy nie potrafią szukać rozwiązań. Łatwo się kłócić, bo kłótnia wymaga tylko emocji, tych negatywnych zwłaszcza. Nie potrzeba rozumu. Nie potrzeba przemyśleń, ustępstw, wyciągnięcia ręki. Kłótnia to łatwizna. Pokłócić się umie każdy. Dogadać – nieliczni.
Aby była zgoda muszą być spełnione dwa warunki. Uff…aż dwa. Ogromne dwa.
Po pierwsze: dwie strony chcą zgody.
Po drugie: nie można rozgrzebywać przeszłości.
Jeżeli pogodzić się chce tylko jedna strona – nie da rady. Druga będzie psuła starania pierwszej. Jeżeli strona pierwsza ma tyle samozaparcia, aby tą drugą przekonać do tego, aby też chciała – bardzo proszę. Ktoś musi być inicjatorem. Ale starać się na siłę? Zależy, jak bardzo wam zależy Jak już się chcecie pogodzić, to trzeba ustalić warunki tej zgody. Człowiek nie Bóg, nie ma pewnych zdolności. Np. nie potrafi cofnąć tego, co się zdarzyło. Mleko się wylało, wsiąkło w ziemie, nie jesteśmy w stanie go zebrać ponownie. Człowiek nie potrafi cofnąć pewnych wydarzeń, wypowiedzianych słów, działań, wypadków. Może być tu i teraz, i decydować o sobie. Ale wrócić do przeszłości nie może, cofnąć jej też nie, choćby tak bardzo, ale to bardzo chciał. Jeżeli chcemy odnosić się do przeszłości – nie da się pogodzić. Czasami też nie warto się godzić. Jeżeli mąż bije żonę i przychodzi po zgodę kolejny raz, to przeszłości nie zamaże. Jeżeli brat z bratem kłócą się o spadek, to mogą o tym zapomnieć. Jeżeli ktoś nie wyniósł śmieci, tym bardziej. Waga zdarzeń jest inna. Do was należy decyzja, jak mocno ważne są sprawy, które wywołały kłótnie i czy warto je zakończyć, czy kontynuować. Nie warto kłócić się o rzeczy materialne. Jak powtarzała moja babcia: majątku do grobu nie zabierzesz. I to jest fakt. Warto natomiast walczyć o drugiego człowieka. Relacje są cenne. Trzeba je ważyć. Ale nie tą samą wagą, co pieniądze. Pieniądze można stracić i to szybko. Kłótnia kłótni nie równa. Jedno jest pewne: nie warto na nią tracić życia. Kłótnia pożera energię. Tracisz ją na coś, co nie daje ci w zamian nic. Tracisz, tracisz i jeszcze raz tracisz…czas, radość, wizerunek, relacje. Odpuść sobie, zapomnij, zdystansuj się. Żyj. Niech inni się kłócą. A ty miej kłótnie…gdzieś! Zyskasz: spokój wewnętrzny i wygrasz…Bo dla tych, którzy czerpią satysfakcję z kłótni największą porażką jest: nie mieć z kim się kłócić.
Można się nienawidzić jak pies z kotem…taki mamy stereotyp. Jednak zwierzęta już dawno nauczyły się, że razem, bez kłótni, żyje się lepiej…
Zapraszam serdecznie do zapisania się na newsletter i komentowania. Dziękuję z góry!

to zdjęcie jest piekne ale felietonu nie czytalam
Polecam post, proszę dać znać, czy się podobał
oczywiście
bardzo mi sie podobało i dodam że przebuwając w takim środowisku chłoniemy jak gąbka wode
wychodząc jakby z chmury kłócącej sie energii z boku dopiero widzimy jak to wygląda i gdzie moglismy tkwić niezabardzo bedąc świadomi oj bardzo i to bardzo obszerny temat
Pani Elżbieto dziękuję za miłe słowa…mam nadzieję, że częściej będziemy mogły wymieniać się spostrzeżeniami na różne tematy. Chciałabym aby mój blog nastroił ludzi pozytywnie i aby odkryli, że spokój można odnaleźć w dobrych emocjach…niewiele trzeba by być szczęśliwym!
Ludzie zawsze się kłócili, zawsze węszyli, zawsze interesowali się życiem innych niż swoim burdelikiem, bo było, jest i będzie o czym gadać, nic nowego
Ja to niestety uwielbiam się kłócić
Nie mam pojęcia czemu tak jest.
Kłótnie nie są dobre, wyrządzają więcej szkód niż z nich pożytku, jak tu się z tym nie zgodzić. Ludzie, którzy żyją w związku opartym na kompromisach na pewno dużo lepiej się dogadują, ale czy to aby na pewno jest do końca dobre ? Czasem kompromis = porażka, bo trzeba z czegoś rezygnować na rzecz czegoś innego. Taka ciągła absencja może z jakimś czasem budzić uczucie niespełniania, niechęci … i w końcu jedna ze stron wybuchnie.