Ludzi z pasją szukam w różny sposób. Najczęściej przyciąga mnie do nich moja wewnętrzna potrzeba. Poszukiwanie czegoś, co da mi energię. Poszukuję. Stale. Ale czego? Zajęcia, pasji, hobby? Czasami myślę, że już to znalazłam. To coś. Chciałabym działać, ale brakuje motywacji. Podoba mi się pomysł, ale nie ruszę szanownego ciała z kanapy. Już prawie czuję, że to ten dzień, że dziś zacznę, że chwyciłam wiatr w żagle i…znowu porażka. Lenistwo? Hmmm…może tak, może nie. Nie wiem, co to. Prowadzę wewnętrzną walkę – między tym, co chciałaby robić moja głowa, a czego nie chce moje ciało. No i wspaniale jest – oczywiście w przenośni. Kończy się zawsze na wielkich wyrzutach sumienia, które trwają do dziś.
Gdy znalazłam jej blog, pomyślałam, że to jest osoba, której motywacja może mi pomóc w walce z samą sobą. No i jest. Dziś w Ludziach z pasją kobieta, która daje chęć i porywa do działania. Kobieta, która wspiera. Kobieta, z której uśmiechu bije radość tego, co robi. Kobieta z pasją biegania. Panna Anna biega. A ty? Zobacz, jak znaleźć motywację z nami i z nią na jej blogu: Panna Anna Biega
Zaraz zamienię się w słuch, aby otworzyć się na motywację do biegania. Zacznijmy więc…
F: Wcale tego nie ukrywam, że ci zazdroszczę. Chciałabym umieć zmienić moje chwilowe skoki motywacji w nawyk i pasję zarazem. Wielu jest ludzi, którzy próbują i zaczynają coś, ale nigdy nie kończą? Jak to zrobiłaś, że tobie się udało?
PA: Wydaje mi się, że mam dość silną wolę. Jak już sobie coś postanowię, to dążę do celu. Najtrudniejszy jest ten moment, kiedy sami wierzymy w to, że właśnie podjęliśmy wyzwanie, że coś na serio postanowiliśmy. Dobrym przykładem są tutaj papierosy. Rzucałam je kilka razy (tak, trudno w to uwierzyć, ale paliłam jak smok , nie wychodziło to najlepiej, bo rzucałam je dla kogoś: a to na prośbę mamy, a to ówczesnego chłopaka. Efekt był taki, że paliłam po kątach, gdy nikt nie widział, bo sama tak naprawdę nie byłam przekonana, co do słuszności tej decyzji. Pewnego dnia (jakieś 5 lat temu) jednak stwierdziłam: rzucam palenie, tak po prostu i nie palę do dziś.
Tak samo jest ze sportem: postanowiłam sobie, że czas zadbać o siebie. To była moja i tylko moja decyzja. Nikt mnie nie prosił, nie namawiał, sama chciałam i chyba stąd ta siła, bo sama wierzę w to, co robię. Wydaje mi się, że to podstawa: musisz wiedzieć, że to co robisz ma sens i sprawia, że czujesz się lepiej.
F: Jest tyle ciekawych dyscyplin sportu. Dlaczego wybrałaś bieganie?
PA: Przetestowałam wiele z nich. Zaczęłam od zajęć fitness, bo nie za bardzo miałam pojęcie, co mogę robić na siłowni, do dziś czasem chętnie na nie pójdę. Czasem pływam, jeżdżę na rowerze, miałam też fazę, gdy bardzo kochałam trening siłowy. Kiedy jednak przełamałam się i wskoczyłam w buty biegowe, poczułam coś, czego nie dał mi żaden inny sport: wolność. Poczucie, że mogę pobiec dokąd chcę, kiedy chcę, obejrzeć miasto, oddychać świeżym powietrzem, podziwiać naturę – mogłabym tak wymieniać bez końca. Dla mnie bieganie jest wszystkim. A ta moc przekłada się również na inne sfery życia: pracę, dom.
F: Jak to się robi, że zaczyna się biegać. Nie mów mi, że od tak – bo nie uwierzę. Długo o tym myślałaś? Przygotowywałaś się? Skąd wzięłaś pomysł, inspirację? Ktoś Ci pomógł zacząć?
PA: Dwa razy zmusiło mnie do tego życie. Zasmucę Cię: nie przygotowywałam się, zaczęłam od tak W ogóle moje pierwsze biegowe kroki postawiłam w Londynie. Przeprowadziłam się tam 4 lata temu i początki były trudne. Trenowałam już od roku regularnie (basen, zajęcia fitness) i brakowało mi ruchu, ale nie miałam pieniędzy na siłownię. Trzeba było wykorzystać to, co było za darmo. Wskoczyłam w buty, w których trenowałam na siłowni, namówiłam kolegę, który już od jakiegoś czasu biegał i poprosiłam, by potruchtał ze mną, pokazał mi, jak to jest. Pamiętam, że początki były bardzo ciężkie. Biegałam rzadko, bo znalazłam pracę i mogłam zapisać się do fajnego fitness clubu z basenem
. Potem przyszedł czas fascynacji treningiem siłowym, na bieganie nie było za dużo czasu, bo wolałam przerzucać żelazo. Do regularnego biegania powróciłam w Polsce. Byłam po ciężkiej chorobie i lekarz powiedział, że najpierw muszę się wzmocnić i nie pozwolił na ciężary. Zaczęłam biegać, by coś robić. Szybko jednak pokochałam te nowe zajęcia. Zobaczyłam, że to świetna metoda na zwiedzanie nowych miejsc w Warszawie, za którą się stęskniłam. Poczułam i doceniłam tę wolność.
F: Bieganie stało się twoja pasją. Widać to w każdym słowie na twoim blogu. Jak zamienić zwykły trucht w życiową pasję?
PA: Chyba trzeba po prostu biegać. Ja nie podchodziłam do biegania na serio. Nigdy nie było takiego momentu, kiedy pomyślałam: bieganie jest fajne, może zacznę to robić. Biegałam wtedy, gdy nie chciało mi się iść na siłownię, nie miałam na to pieniędzy. Bieganie było alternatywą dla innych sportów. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym. Aż któregoś dnia zauważyłam, że zmieniły się proporcje. Biegam częściej niż chodzę na siłownię i to raczej trening siłowy staje się uzupełnianiem biegania. Wtedy postanowiłam: no dobra, skoro tak to lubię, to będę biegać. Może wyznaczę sobie jakiś cel i przebiegnę maraton?
F: Może to pytanie wyda ci się dziwne, ale kiedy najlepiej uprawiać ten sport? Czy jest jakaś wyjątkowo dobra pora? Biegać rano czy wieczorem? Czy to ma znaczenie?
PA: Myślę, że to bardzo indywidualna sprawa. Są zwolennicy biegania porannego i ci, którzy uważają, że lepiej jest biegać wieczorem. Ja lubię o każdej porze dnia. Czasem biegam bardzo rano, czasem wieczorem, a w weekendy zdarza mi się pobiec w środku dnia. Biegaj wtedy, kiedy pasuje ci to najbardziej, jeśli chodzi o pozostałe obowiązki w ciągu dnia i wtedy, kiedy sprawia ci to największą frajdę. Nie ma sensu zrywać się z samego rana, jeśli nie jesteś rannym ptaszkiem i wolisz dłużej siedzieć: „bo mówią, że wtedy bieganie przynosi najlepsze efekty”. Szybko się zniechęcisz. Przecież nie jesteś olimpijczykiem, tylko człowiekiem z silnym postanowieniem, który chce zrealizować swój cel. Żeby pokochać bieganie, musisz czerpać z niego przyjemność, to nie może być mus na zasadzie: „O Jezu, jutro znowu muszę tak rano wstać, żeby pobiec”. Ja się cieszę, gdy nastawiam wieczorem budzik i widzę, że już za 6 czy 7 godzin będę sama ze swoimi myślami zwiedzać Warszawę. Wiem, to brzmi niewiarygodnie, ale tak naprawdę jest. Zobaczysz A wieczory też są piękne i można się odstresować po całym dniu w pracy, nabrać sił na nowo. Bardzo to lubię. Biegaj wtedy, kiedy masz na to ochotę i już się nie rozgaduję
F: Gdzie najlepiej uprawiać ten sport? Masz swoje ulubione miejsca?
PA: Mam wiele miejsc. Wszystko zależy od tego, czy chcę robić dłuższe bieganie, trening szybkościowy, podbiegi. Wiesz, co jest fajne? Akurat jestem na etapie poszukiwania mieszkania do wynajęcia. Zgadnij, co jest dla mnie najważniejsze? Czy jest tam gdzie biegać i jak dojadę do pracy. Jeśli tak bardzo to lubisz i tak dużo czasu temu poświęcasz, to staje się decydującym czynnikiem. Nie mam jednego, ulubionego miejsca. Kocham Wolę i choć wcale nie mieszkam obok: Park Moczydło, Szymańskiego, Forty Bema. Uwielbiam Las Bielański, całe Powiśle, okolice Cytadeli, Kabaty. Nie mam jednego miejsca, lubię zmiany w zależności od nastroju i pomysłu na trening. Biegam wszędzie.
F: Kiedy zaczynam biegać szybko się nudzę. Jak się ustrzec przed monotonią tego sportu?
PA: Trzeba mieć zróżnicowany plan treningowy. Jednego dnia robisz rozbieganie, a później skupiasz się na szybkości: (np.:sprinty), innym razem trenujesz siłę biegową (skipy, podbiegi), kolejnym razem stawiasz na dłuższe wybieganie. Zmieniasz trasę, umawiasz się na trening w dobrym towarzystwie, zabierasz nową płytę. Za każdym razem coś innego.
F: Zdarzało ci się na początku tracić motywację? Jakie masz sposoby, żeby pokonać chwilowy spadek chęci?
PA: Motywacji nie tracę, bo ja to po prostu lubię. To dla mnie forma relaksu, więc głupie by było, gdyby nie chciało mi się odpocząć, zrobić czegoś przyjemnego. Ale pojawiają się chwile zwątpienia i to wcale nie tak rzadko. Zazwyczaj wynikają ze zmęczenia. Dużo pracuję, a do tego sporo trenuję. Zdarza się, że najzwyczajniej w świecie nie mam chęci na taki czy inny trening. Mam na to kilka metod:
- Nie idę biegać tylko wybieram basen albo idę na siłownię, by zrobić coś innego
- Nie realizuję planu treningowego tzn. nie biorę sprzętu, nie sprawdzam tempa, tętna, tylko po prostu idę się przebiec, na spokojnie, bez ciśnienia, bez planu.
- Po prostu rezygnuję z treningu i zamiast tego umawiam się z koleżanką na kawę, idę do kina, na wino czy po prostu zostaję w domu z książką. Czasem dobrze jest to zrobić.
F: Zakwasy i odciski najlepsze demotywatory. Znam wielu ludzi, którzy już po pierwszym razie rezygnowali z powodu tych, jakże przyziemnych, spraw. Gdy boli i piecze – radość ulatuje. Co zrobić, aby się nie przemęczyć już przy pierwszym treningu?
PA: Trzeba zaczynać powoli, na spokojnie. Pamiętam, że ta moja przebieżka w Londynie trwała jakieś 15 minut i myślałam, że umrę Zaczynamy bardzo spokojnie, tak, by nie złapała nas kolka, by nie mieć problemu z oddychaniem. Lepiej krócej i lżej, ale częściej, żeby budować formę, wytrzymałość. Zrywy nigdy nie są dobre. Można się szybko zniechęcić.
F: Masz jakieś sprawdzone sposoby na zakwasy i otarcia?
PA: Hmmm… Chyba nie. Zakwasy mam tylko po ciężkich zawodach albo po treningu siłowym. Moim zdaniem dobrze jest się wtedy ruszyć. Ja zawsze tak robię: spokojny trucht, lekki trening na basenie a potem jacuzzi. Z otarciami już w tym roku nie mam kłopotu, ale w zeszłym byłam jedną wielką raną. Moja rada? Nie oszczędzaj na stroju do biegania. Dobry top, koszulka sprawią, że pot zostanie odprowadzony i zmniejszy się ryzyko bolesnych otarć. Kiedy już są, smaruje je Alantanem albo Penathenem.
F: Każdy biegać umie. Ale nie każdy potrafi robić to mądrze. Jak biegać z głową? O czym trzeba pamiętać? O co zadbać? Czy są jakieś przeciwwskazania? Czy biegać można zacząć w każdym wieku ?
PA: To pytanie nie do mnie . Pewnie nie jest tak, że każdy. Są różnego rodzaju kontuzje, choroby kości, układu krążenia, które mogą być przeciwwskazaniem. Nie jestem lekarzem, więc nie będę się na ten temat wymądrzać. Moim zdaniem trzeba zacząć i jeśli pojawią się jakieś niepokojące objawy, należy udać się do specjalisty i dla świętego spokoju sprawdzić, czy wszystko jest ok.
Trzeba biegać z głową tzn. nie przesadzać. Nie zaczynaj od razu z grubej rury, nie rzucaj się na głęboką wodę. Jeśli do tej pory nic nie robiłaś/robiłeś, nie zaczynaj biegać 5 razy w tygodniu tylko 2-3 i stopniowo się rozwijaj. Taka dawka nie będzie dobra ani dla stawów (trzeba się powoli przygotować) ani dla zdrowia psychicznego, gdy z dnia na dzień narzucisz sobie ostry reżim i przestaniesz mieć czas dla siebie. Możesz się szybko zniechęcić, a przecież nie o to chodzi.
Dobrze jest rozmawiać z innymi osobami, które biegają dłużej. Poradzić się, może poszukać amatorskiego klubu w pobliżu domu?
F: Pewnie kanapowcy tacy jak ja, już po pierwszych stu metrach rezygnują z biegania. Wysiłek jest za duży w stosunku do możliwości. Jak dobrać dystans, aby już na wstępie nie zabrakło tchu? Jak się rozkręcić?
PA: Tak jak już mówiłam: zaczynać powoli. Nie skupiałabym się na dystansie tylko na czasie. Są różne szkoły. Jedni namawiają na marszobiegi z gatunku: 3 minuty biegu, 2 minuty marszu lub odwrotnie. Ja myślę (testowałam to na sobie i znam kilka osób, które też sobie chwalą tę metodę), że lepiej jest zacząć bardzo spokojnie, bardzo powoli ale biec dłuższe odcinki np.: 15 minut potem 2-3 minuty marszu i jeszcze raz. Dwie takie sekwencje to już bardzo dużo. Wiem, że teraz ktoś powie, że nie da się tego zrobić. Otóż liczne eksperymenty przeprowadzane na totalnych „kanapowcach” świadczą o tym, że da się, tylko naprawdę trzeba bardzo powoli biec. Tak, jakby się szło, tylko wymusić już na organizmie ten ruch. To dobrze działa na głowę, kiedy wiesz, że możesz przebiec 15 minut.
F: Czy bieganie to drogi sport? Czy potrzebny jest jakiś konkretny „sprzęt”: obuwie, ubranie, itp.?
PA: Na początku nie jest potrzebne. Kupujesz buty: na nie warto wydać najwięcej, ale dopiero po kilku miesiącach biegania. Na początku lepiej kupić nieco tańsze, takie, w których jest ci wygodnie i zobaczyć, czy w ogóle chcesz biegać. Tutaj wyjątkiem są osoby „duże” bez względu na to, czy chodzi o masę mięśniową, czy o osoby otyłe, potrzebny jest dobry but z amortyzacją. W przypadku osób po kontuzji też od razu warto zainwestować w lepsze buty. Generalnie: but jest najważniejszy.
Tak jak wspominałam, z czasem warto zainwestować w dobry strój, kobiety w biustonosz sportowy, skarpety też mają ogromne znaczenie, choć mogłoby się wydawać, że to drobiazg. Potem dochodzą pulsometry, suplementy takie jak BCAA, gdy już dużo trenujemy. Powiem szczerze: ja wydaję sporo na bieganie i nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że to jest tani sport. Wszystkie starty też kosztują. Jednak na początku, by zacząć, to faktycznie jedna z najtańszych dyscyplin, bo nie wymaga sali, sprzętu w postaci rakiety, motocykla czy czegokolwiek. Musisz kupić buty i biec. Dlatego jak nie stać mnie było na siłownię przez pierwszy miesiąc w Londynie, zaczęłam biegać.
F: Na twoim blogu początkujący znajdą wiele przydatnych i ciekawych wskazówek. Zanim zupełnie pochłonie ich twój blog – czy mogłabyś podzielić się kilkoma najważniejszymi radami? W jaki sposób zachęciłabyś nas do biegania już teraz?
PA: Już chyba wszystko powiedziałam wyżej. Dodam jeszcze jedną najważniejszą kwestię: ja nie namawiam do biegania, tylko do aktywności. W moim przypadku to jest akurat bieganie Powiem tak: znajdź sport, który kochasz i uprawiaj go. Nie każdy musi biegać, tak jak nie każdy musi grać w piłkę. Jest tylko jeden sekret: musisz robić to, co lubisz, co sprawia ci frajdę. Wtedy naprawdę będziesz to robić z uśmiechem na twarzy i będziesz chciała/chciał rano wstać albo zrezygnować z piwa wieczorem i iść na trening. No i daj sobie czas. Trzeba osiągnąć jakiś pułap, by zobaczyć, czy nas to „jara”. Wiadomo, że początki w każdej dyscyplinie sportu są trudne.
F: Co cię zmotywowało do tego, aby pisać blog?
PA: Ludzie, którzy mówili: pisz o tym.
F: Dobrze mieć w swoim otoczeniu takich ludzi! To doskonałe wsparcie. Na koniec ostatnie pytanie: Jak to jest mieć w życiu pasję? Warto?
PA: Jeeeeej!!! Moje życie odwróciło się o 180 stopni. Jestem zupełnie inną osobą niż 2 lata temu. Czy warto? Trzeba. Wtedy życie ma sens. Wiesz jak cudownie jest odpowiadać na pytanie „Co u Ciebie?” zadane przez znajomych, którzy dawno mnie nie widzieli: „Jesteś szczęśliwa”? Odpowiadam: zmęczona, ale szczęśliwa . To też sporo kosztuje, nie będę ściemniać. Brakuje mi czasu dla bliskich, dla siebie. W tym roku nie pojadę na wakacje, bo wszystkie dni urlopu mam zarezerwowane na sprawy związane z bieganiem, z blogiem, ale wiem, że kiedyś to sobie odbiję
Na szczęście otaczają mnie wyrozumiali ludzie.
F: Bardzo dziękuję za rozmowę. Szukających w życiu pasji zapraszam do czytania Twojego bloga: Panna Anna Biega
PA: A ja bardzo dziękuję za mądre pytania Aż miło było na nie odpowiedzieć

Bieganie jest świetne. Można zapomnieć o całym świecie. Wyciszyć się. Poczuć wolność. Gratuluje odnalezienia pasji. BTW, super post!