W zemście i w miłości kobieta jest większym barbarzyńcą niż mężczyzna.” F. Nietzsche
Przez lata z niedowierzaniem obserwowałam szelmowskie uśmieszki mężczyzn na choćby niewinne wspomnienie moich koleżanek o ślubie. Ślub to największa zaraza jest. Mężczyźni boją się go jak ognia. Teksty w stylu… „no to bracie pozamiatane”, „no to ci się skończyło”, „no to żegnaj dla świata”, „no to wypijmy za ostatni dzień wolności” – panowie przekazują sobie z pokolenia na pokolenie. Ojcowie – synom. Koledzy – kolegom. Każdy mężczyzna wie, że ślubu należy unikać. Ślub postrach sieje. Ślub ogólnie zły jest. Tak sobie myślę, że strasznie to dziwne, bo…jeżeli normalny człowiek wie, że coś jest złe, to powinien tego unikać. A jednak panowie mają inaczej. Ślub to zło, ale konieczne. Zastanawiam się po co więc facetom śluby? Może po to, żeby mieć pewność ugotowanego każdego dnia posiłku, wyprasowanej koszuli i czystego mieszkania? Może to już ten czas! Zegar tyka, więc czas realizować męskie życiowe cele… Zacznijmy od posadzenia drzewa, zbudowania domu, a na końcu jakiegoś syna się zrobi. Chyba, że niechcący wyjdzie córka. To cały misterny plan zburzy, więc można próbować dalej. Na jakimś forum (cyt. Za Mystica )przeczytałam taką listę przyczyn, dla których mężczyźni się żenią:
1 – wpadka
2 – bo ona chce ślubu a on: „co mi w sumie zależy”
3 – bo on jest tak zazdrosny, że jak ją zaobrączkuję to mi już nie zwieje
4 – no bo wszyscy w koło się hajtają, to ja też zrobię imprezą (będzie się można napić z kumplami)
5 – no…bo ją kocham i chcę być z nią całe życie (hmmm..niewielu tak sądzi…)!
Najbardziej kreatywna jest tzw. rezerwacja, czyli punkt 3 Czego to się z zazdrości nie wymyśli.
Panowie moment ślubu przeciągają. Różne metody są…niektórzy stworzyli sobie naturalne mechanizmy obronne…słyszą: „ślub” i …szybko zasypiają, mają 1000 nowych zadań, wylewają na siebie niechcący herbatę, telefon im zadzwoni…wszystko byleby temat zmienić, ciężaru się pozbyć. To taka przepychanka jest…Dialog męsko – damski: Kobieta: Kochanie może pomyślimy o ślubie jesteśmy już ze sobą 10 lat! Mężczyzna: Och kochanie nie teraz, właśnie muszę przybić gwoździa, pomalować pokój, obejrzeć mecz, odpocząć, itd., itp. Odłóżmy to na następne 1000lecie! Albo nie mówmy o tym w ogóle. Samo się jakoś zrobi. Źle ci tak?
Kobiety w przeciwieństwie do mężczyzn odczuwają silną potrzebę ślubu…albo raczej…zakupu białej, pięknej sukni ślubnej. Pań też nie oszczędzę Bo w bieli każdemu ładnie. Nawet w białych debilnych butach. Nawet w białych pończochach, które nagle wyglądają seksownie! Biel to biel. Księżniczką każda chciała kiedyś być. Welon długi ciągnąć. Przekazana być z tatowego ramienia w męskie rycerskie ramiona męża. Romantyczne. Jak z bajki.
Nigdy nie byłam zwykłą dziewczynką. Zamiast lalek wolałam koszykówkę i szczypiorniaka. Szczerze, to nie rozumiem ani męskiego, ani kobiecego podejścia. Coś mi tu śmierdzi skrajnością. Panowie za bardzo nie chcą. Panie za bardzo chcą. Chcąc, nie chcąc, spotykają się przed ołtarzem. I zabawa zwana rodzinnym życiem się zaczyna. Jak powiedział mój dobry przyjaciel, pan akt własności żony podpisał, a pani własnością chciała być…więc…wszystko się zgadza.
Śluby wywołują emocje. Bo w dzisiejszym świecie modne są związki partnerskie. Zwolennikiem takich związków byłam, kiedy miałam swoje naście lat. Wolność we krwi. Furtka bezpieczeństwa…Zawsze można się ewakuować. Zawsze można wymienić. Wziąć walizeczkę i zakończyć temat. Partnerstwo jest dobre na chwilę. Nawet dłuższą, ale na chwilę. Zaufanie to nie jest coś czego można się spodziewać po ludziach XXI wieku. Jestem z drugą osobą przez 10 lat, ona umiera, ja mieszkam w jej domu, spadek dostają rodzice, ja mam się wyprowadzić. To tak mniej więcej wygląda. Co nie jest na papierze, to nie istnieje. Taki kraj. Ślub to koło ratunkowe. W razie W, zawsze można na coś się załapać, coś podzielić, coś zabrać, coś dostać, takie tam. Ludzie się kochają. I to jest fakt. Biorą śluby z miłości. Znam takich wielu. Jedni są ze sobą i żyją długo i szczęśliwie. Inni już nie są ze sobą. A ślub piękny był. Życie niezbyt.
Co się dziwić panom, że uciekają sprzed ołtarza…Małgośka mówią mi, on nie wart jednej łzy…Ale zapisani już byli w urzędzie i białe koszule na sznurze schły…Oj głupiaś Małgośka, głupiaś – śpiewała cała Polska z Marylą Rodowicz. A Brodka…Miał być ślub i? Welon już na głowie, kościół pęka w szwach, babcia we łzach cichutko łka, organista daje znak, a Jego brak… Uciekł? Zostawił? W najgorszy możliwy sposób. Drań. Miał wiele dni, żeby jej powiedzieć, że to pomyłka, to czekał do tego najpiękniejszego. Znam takie przypadki, tylko pan młody w roli głównej – panna młoda uciekająca, jak z komedii romantycznej, tylko romantycznie nie było. A windą do nieba już was ktoś wiózł? Bo mimo, że Pan główną rolę gra w każdym śnie, to przecież dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama. Piosenka treść niesie. Ale to nie tylko sama treść, to życie zaklęte w słowa. Historie ludzi. Raczej nieszczęśliwe. Bo tych radosnych, kto by słuchał.
Nie wiem jakie macie podejście do ślubu, ale jedno jest pewne…na każdym ślubie przynajmniej goście bawią się świetnie! To dobra okazja do spotkania, tańców, hulańców i swawoli A co będzie potem… Zanucę za Dwa plus jeden: „Życie jest życiem pan przecież wie.” Powodzenia w poślubnych zmaganiach z losem!
Moja suknia. Prawie jak z bajki. Okiem koleżanki: martasobczak.com. Polecam! Uwielbiam jej zdjęcia!
A dla rozrywki trochę piosenek do posłuchania
…o ślubach nie wypowiadam się …:-) ale uwielbiam powyższą fotkę
oj tak,ja tez!!!!!!
fajny wpis ale cos w tym jest z racji,,bo faceci chcą się ożenić ale chcą być jednocześnie wolni,,,nigdy ich nie zrozumią kobiety,, oni inaczej myslą,,,pozdrawiam ,:(
Dla niektórych same zaręczyny to „zaklepanie”…tak dla bezpieczeństwa, żeby nikt nie ukradł ukochanej
Nie ma jak to bezpieczna rezerwacja
Myślę, że ślub powinien cementować związek. W gruncie rzeczy czy on tak naprawdę dużo zmienia? Myślę, że nie jeśli tylko narzeczeni pałają do siebie szczerą miłością i mają pewność, że właśnie z tą drugą osobą chcą spędzić życie.
Przecież poza tym po ślubie nadal można spotkać się z przyjaciółmi bądź oddawać się swojemu hobby. Ślub pełni też inną rolę. Jest to taki symbol, że jesteśmy ze sobą na dobre i na złe. Zyskujemy jeszcze większą pewność i spokój w sercu i w związku. Nie sztuką jest po pierwszym kryzysie wziąć rozwód czy się rozstać. Sztuką jest wspólnie przebrnąć nawet najcięższe problemy, a myślę, że ślub właśnie do takiej postawy zobowiązuje.
No właśnie…rozwieść się jest łatwo, trudniej wypracować coś wspólnie. Dziś świat zmierza niestety do prostych rozwiązań. Nie mnie to oceniać, czy to dobry kierunek. Myślę, że jeżeli dwie strony nie mogą na siebie patrzeć, lepiej się nie uszczęśliwiać na siłę. Nie warto też brać ślubów pod wpływem impulsów, w stanie zauroczenia. To pierwszy krok do nieudanych związków.
„na każdym ślubie przynajmniej goście bawią się świetnie”, a potem obgadują jak to panna wyglądała jak wieloryb a zarcie jak dla kota
ale pierniczenie ogólnie od rzeczy.
Moja koleżanka powiedziała mi kiedyś cytuje: „jak obgadują, to znaczy, że zazdroszczą:D” A tak na poważnie: Nie wiem, czy tak jest, ale myśleć nie zaszkodzi. Ludzie nie szanują tego, że mogą z kimś podzielić się najważniejsza chwilą w życiu. Nie jest ważna relacja tylko jakość jedzenia, picia i innych bezwartościowych rzeczy. I nikt nie docenia tego, ile organizacja takiego ślubu wymaga. A wesele przecież się robi dla gości.
@Piechurek7: Mezczyzna mysli, ze kobieta po slubie sie nie zmieni, natomiast kobietom wydaje sie, ze po slubie mezczyzna sie zmieni. Obie strony sie myla
A na pocieszenie inna opowiastka:
Ktos zapytal pare staruszkow jak udalo im sie szczesliwie przezycz kilkadziesiat lat jako malzenstwo:
- My urodzilismy sie w czasach, gdzie jak cos sie zepsulo, to sie to naprawialo, a nie wyrzucalo i wymienialo na nowe.
Celna uwaga! Każdy ma inne wyobrażenie o związkach…a światem rządzi zmiana. A zmiana jest kobietą
A ja powiem, że ślub ok, cementuje związek, bardziej wiąże ludzi, to jest odpowiedzialność. Ale nie lubię wesel – nie marzy mi się biała sukienka, tort, mnóstwo gości i wydanie mnóstwa kasy w jedną noc.
Ślub właściwie nic nie powinien zmienić, ludzie nadal ze sobą żyją, jak żyli. A mimo to po ślubie kobiety sie zmieniają… zresztą mężczyźni też. Wyjaśni mi to ktoś?