Kanaping, foteling, a potem…? Kanapowcy wychodzą w góry.

„Żyj tak, aby twoim zna­jomym zro­biło się nud­no, kiedy umrzesz”. Julian Tuwim

Już od dawna nosiłam się z zamiarem napisania na Freelia.pl o swoich pierwszych wyjazdach w góry. Długo zastanawiałam się od czego zacząć. I wreszcie mam… Opowiem w 3 krokach…O tym jak się nie chciało, ale chcieć się zaczęło, czego potrzeba, jak się już zacznie i jakich ciekawych lub mniej ciekawych ludzi można spotkać – wszystko w zupełnie nieoczekiwanej formie. Polecam zwłaszcza część trzecią.

Cz. 1 Kanaping, foteling. Jak się ruszyć z domu?

Cz. 2 Freeliowy niezbędnik górski

Cz. 3 Typy ludzi, których możesz spotkać w górach

kanapowcy

Cz. 1 Kanaping, foteling. Jak się ruszyć z domu?

Ten post będzie o kanapowcach. Może nie zdajesz sobie sprawy z tego, ale kanapowców wśród nas jest coraz więcej. To wina Internetu, komputerów, telewizji, dvd i innych fascynujących kanapowych rzeczy. E-wszystko. E-życie. Czy to źle, że jesteś kanapowcem? Ależ nie. Przecież innego życia nie znasz lub nie chcesz znać. Nie powiem, że tego nie lubię. Bo kanaping to świetna rzecz. Poleniuchować można. Pospać. Poklikać za znajomymi. Nie ruszasz się przy tym z domu, nawet na metr. I stroić się nie trzeba. Bo super zdjęcie na fb załatwia wszystko. I malować się nie trzeba. I perfumować nie trzeba. Niebo dla leniwych. Kto by pomyślał, że kanapa da nam tyle szczęścia ;-)

Rewolucja w ewolucji dopadła ludzkość. Najpierw przystosowywaliśmy się do tego, aby ganiać za zwierzętami, polować.  Rozwijaliśmy mózgi, mięśnie, kondycje, zwiększaliśmy efektywność, siłę…a teraz zaczynamy ewoluować w stronę…no właśnie czego? Siedzimy, nie ruszamy się. Upraszczamy. Odmóżdżamy. Życie przeżywamy na kanapach. Coś wam to przypomina? Kierunek -> rośliny. Bez energii, bez życia. Najaktywniejsza część ciała – palec – klikający myszką. Oddychasz, jesz z komputerem na kolanach. Brawo! Jesteś kanapowcem.

Czytając tan post też uprawiasz kanaping ;-) albo foteling, albo inne cudo…Kiedyś nazwane po prostu…nieruszaniem tyłka z domu. Kanapowcem jest być łatwo. To jedyna czynność, która nie wymaga woli. Siadasz i zostajesz w takiej pozycji. Godzinę, dwie, pięć…Statystycznie: coraz dłużej. Stary czy młody…

No i ja kanapowcem być przestałam chcieć. Bo ile można? I tak się właśnie zaczęła moja przygoda z górami…Najpierw pojawił się pomysł: „Pojadę!”. Potem był spadek motywacji: „Nie dam rady!”. Następnie wsparcie przyjaciół: „Dasz radę, pojedziemy razem”. Nic tak nie motywuje, jak wspólny projekt. Nie można tak łatwo się wycofać. No i nie cofnęliśmy się. Weź przyjaciół, przed wyjazdem potrenuj chodzenie. W górach pracują różne, często nieużywane przez kanapowców mięśnie. Wystarczy je rozruszać i będzie ok. Zacznij. To tyle. Ruszenie się z domu nie wymaga żadnej filozofii. Tylko odrobiny woli. Nie silnej woli, tylko dobrej woli ;-)

men

Cz. 2 Freeliowy niezbędnik górski

Śmiać się z samego siebie nie jest łatwo. Nie wiem, co sobie myślałam, gdy pierwszy raz pojechałam w góry. Ale na pewno nie wiedziałam, o górach za wiele. Więc może zacznę od tego, czego na pewno zabrakło mi na trasie po raz pierwszy, a teraz nie ruszam się bez tego w góry. Ważność według numerów ;-)

  1. Buty górskie z membraną przeciwdeszczową – w zwykłych sportowych butach sunęłam do połowy swojej pierwszej w życiu trasy. Czułam każdy kamyk, gałąź. Jakże wielkie było moje zdziwienie, jak za kolejnym zakrętem zobaczyłam…śnieg. No i… w przemoczonych butach do końca wycieczki. Radości było…tyle co nic.
  2. 10m plastrów do obklejenia stóp – może masz wyjątkowo odporne stopy. Ja nie mam. Z doświadczeń wiem, że po 20 km, to każdy przestaje mieć. Dlatego plaster jest wybawcą. Przetestowany taki, który kupujemy na metry z opatrunkiem. Jeżeli masz wrażliwe stopy obklej je przed wyjściem w góry, a unikniesz przykrych niespodzianek.
  3. Peleryna przeciwdeszczowa -  w górach dobrze jest, jak nie zamokną ci też inne części wyposażenia. Peleryna – koniecznie za duża – chowa wiele, plecak, spodnie, och dużo się tam zmieści…im dłuższa tym mniej zmokniesz ;-)
  4. Mapa – ale laminowana, taka co się nie rozpłynie w pierwszym deszczu. A zdarzyło się, zdarzyło…
  5. Kabanosy i inne parówki mocy – standardowo kupujemy na trasę coś, co się nie rozpuszcza łatwo. Suchy chleb. Parówki. Kabanosy. DUUŻO wody. I coś co się rozpuszcza, ale jak tu nie wziąć…batoników mocy ;-) Snikersy są najlepsze, bo najtwardsze. Jeżeli wędrujesz latem czekoladę możesz co najwyżej zlizywać. Wszystko smakuje świetnie. Dziwne to.
  6. Papier toaletowy i żel antybakteryjny do rąk. Tojtoja nie ujrzysz ;-) Toalety są tylko w schroniskach. Przygotuj się na to.
  7. Aparat – to niezbędne narzędzie motywacyjne. Jak przez przypadek stwierdzisz, że jesteś zmęczony, albo znudzony – zawsze możesz się zatrzymać i fotografować. To czas na regenerację i na wzrost motywacji. Obowiązkowo weź. Zamiast narzekać, możesz zrobić świetne zdjęcia.
  8. Scyzoryk – najlepiej z tymi wszystkimi bajerami, tysiącem samo wyciągających się nożyczek, otwieraczy i innych badziewi, które w górach zawsze okazują się niezbędne.
  9. Plecak – ze specjalna siatką, aby stworzyć wolną przestrzeń miedzy plecami a plecakiem. Jak niesiesz wiele w gorączce, taki plecach to świetna wentylacja. Nie przykleja się do ciała. Nie pocisz się. Ekstra.
  10. Worek wodoszczelny – lubisz swoją komórkę, kluczyki od auta albo inne elektroniczne gadżety – zapakuj je w ten worek, a na pewno bezpiecznie przewędrują z tobą świat. Worek pojawił się w naszym standardowym wyposażeniu po tym, jak mój cudny smartfon utonął w moim plecaku w trakcie jednej z wędrówek. Do dziś go spłacam. Pozdrawiam sieć T-mobile ;-)
  11. Latarka – czołowa jest the best, bo jak się ściemni, to wdrapujesz się bez przeszkód.
  12. Stuptuty – dla tych, którzy dbają o wygląd swoich spodni podczas deszczu. Albo mają jedną parę spodni na kilka dni ;-) Dobrze chronią nogawki spodni i buty. Nie kupuj naciąganych tylko rozpinane. Te pierwsze są strasznie wkurzające – można na nich popsuć nerwy.
  13. Koszulka i bielizna termoaktywna – zostawiłam to na koniec, bo bez tego przeżyjesz. Ale w gorące dni, to właśnie pocenie zabiera całą radość z wędrówki. Dlatego warto kupić rzeczy, które odprowadzają wodę. Warto. Dają zupełnie inny komfort wędrowania.
  14. Towarzysze, kompani, kumple, przyjaciele. Bezwarunkowo do zabrania. Różni będę. Wszystkich zaakceptujesz. Tylko niektórych zabierzesz ponownie.

nogi

Cz. 3 Typy ludzi, których możesz spotkać w górach

Dla tych wszystkich, którzy ze mną jeździli, obiecana lista – lista typów osobowości, które udało nam się zaobserwować podczas wędrówek.

Ze specjalną dedykacją dla tych, z którymi żyłam często na jednej pokojowej przestrzeni przez kilka górskich dni. A oni ze mną. I dla was, którzy się tu odnajdziecie. Udanego szukania i dopasowywania.

Typy towarzyszy górskich:

  • Przewodnik – poznasz go po mapie wystającej z plecaka. Zerka na nią często. Zwłaszcza w strategicznych momentach. Kiedy nikt nie wie, gdzie iść on zawsze odnajdzie drogę. To tak, jak z liderem – zawsze wyłoni się sam. Nie panikuje, zawsze zachowuje zimną krew. Nawet w burzę. Tempo nadaje. Kilometry kontroluje.
  • Her Flik – poznasz go po nodze, którą ciągnie za sobą w charakterystyczny sposób. Kto oglądał serial Allo Allo! – wie, o czym mówię. Kuśtykanie i kij to jego atrybuty. Obszar występowania: długie trasy turystyczne powyżej 15 km. Stawy, których nie przystosujesz do długich obciążeń, dadzą o sobie znać. W takich sytuacjach możesz tylko zawrócić lub spróbować odpocząć. Najlepiej przygotować się do marszu wcześniej. Poćwiczyć na krótszych trasach. Wtedy unikniesz przeciążeń.
  • Samotny Wilk – poznasz go po tym, że nigdy nie trzyma się stada (to znaczy grupy). Zawsze kroczy przed, oddalony na bezpieczną odległość. Jeżeli w porę nie zareagujesz, oddali się za daleko i zgubi. Nie pozwól mu na to, bo może się to skończyć źle. Samotne wilki lubią ryzyko. W górach nikogo na ryzyko nie stać.
  • Adrenalinka – osoba, która nie mierzy sił na zamiary. Nie przyznaje się do tego do samego szczytu. A potem mówi, że dalej nie pójdzie. Pech. Zejść trzeba. Czasami tylko nie obędzie się bez pomocnych…dłoni i ramion. Nie ma sposobu na nią. Dobrze się kamufluje. Bo sama nie wie, że nie może ;-)
  • Maruda – co by się nie działo, zawsze jest źle. To za ciepło, to za zimno, to za wietrznie. To coś boli, albo nie boli. Ale i tak jest źle. Co za niewdzięczny zawód. Maruda marudą zostanie. Nie staraj się tego zmienić. Ignoruj. Marudzie nigdy nie podpasujesz.
  • Maniak – góry ma w oczach. Jak idzie, to zapomina, że ktoś jeszcze idzie z nim. Patrzy na góry duszą. Wszedłby wszędzie. Każda trasa to dla niego wyzwanie, poznanie i radość z odkrycia. Fanatyk, pasjonat, maniak gór zdobywania. To on bywa inicjatorem wypraw. Jak go masz w grupie, jesteś szczęściarzem. On załatwi wszystko.
  • Śpioch – poznasz go po tym, że nie wstaje z łóżka dobrowolnie. Albo wstaje, ale ostatni. Albo wstaje zmotywowany ściągnięciem kołdry. Mając go w ekipie przygotuj się na opóźnienia. Wiedz, że nic z nimi nie zrobisz, bo śpioch śpi i już. Na śpiocha metody są dwie: 1. Kłam o terminach wyjścia w góry (jutro wychodzimy o 6 rano ->wtedy zbierze się do kupy na 10 ;-) 2. Śpij tak samo jak on – ale wtedy wycieczka w góry może przybrać dosyć flegmatyczny obrót.
  • Pan Kamyczek – poznasz go po tym, że zawsze chce czymś rzucać, badać wysokości i głębokości. W górach wysoce niebezpieczne. Trzeba mieć takiego delikwenta na oku, a zaniecha swoich eksperymentów.
  • Kozica Górska – poznasz ją po szpilkach lub klapeczkach na szczycie górskim. Ważniejsza od zdrowia i bólu stóp jest dla niej uroda, toteż pomińmy takie zachowanie milczeniem. Och!
  • Jańcio Wodnik – tym razem nie poznasz go, tylko poczujesz ;-) Wypachniony Jańcio lubi się taplać w wodzie, zwłaszcza gorącej. Bez opamiętania i opanowania. Siedzi pod prysznicem lub w wannie tak długo, aż wypuści całą wodę z bojlera. Każda kolejna osoba poczuje chłód wody na sobie. Jeżeli jesteś zwolennikiem ciepłego prysznica, kąp się przed Jańciem lub odpuść sobie. Dla wiadomości miastowych: wodę na wsi często trzeba grzać samemu ->palić w piecu, aby w bojlerze nagrzała się jej odpowiednia ilość – nie nagrzejesz – nie masz. Cóż.
  • Młody Bóg – nie poznasz go od razu. Zobaczysz na fotografiach. Rzuci ci się w oczy namiętnie pokazywany biceps. Kiedy trasę uzna za zbyt długą, nigdy się do tego nie przyzna. Zmarnowany dotrze do celu. Ale narzekania nie usłyszysz. To nie w jego stylu. Tylko…już może nigdy z tobą nie pojedzie. Bez powodu? A jednak…
  • Sezonówkarz – występowanie: na łatwych, uczęszczanych trasach turystycznych; szczególnie intensywnie: w schronisku nad Morskim Okiem. Poznasz go po tym, że miejscem docelowym jego odwiedzin jest schronisko przed trasą. Pierwszą a zarazem jedyną rzeczą, którą robi w schronisku jest picie piwa. Nie zdziw się, zmęczony wędrowco, że nie będziesz miał miejsca, aby odpocząć. Miejsce to zajął sezonówkarz. Jemu jest dobrze, więc o co ci chodzi? Idź dalej bez niego.
  • Enerdżajzer – nadpobudliwy, wszędzie włazi, zawsze coś wywinie. Nie spodziewaj się, że potrafisz nad nim zapanować. Nigdy nie wiesz, co mu wpadnie do głowy. Tylko drobny uśmieszek może zdradzić jego przyszły czyn. Nim się obejrzysz będzie siedział, na jakiejś wysokiej skale, pozował do zdjęć, skakał po strumyku. 300 pomysłów w jednym bardzo ruchliwym ciele. Sposobu na niego nie ma. Trzeba mieć oczy dookoła głowy.
  • Hamulec – poznasz go po tym, że zostaje z tyłu. Często siada. Walczy, nie poddaje się, ale siły brak. Grupa jest tak silna, jak jej najsłabsze ogniwo. Jeżeli myślisz, że twoje przygotowanie fizyczne da grupie moc – mylisz się. Aby grupa była silna musi być całością nie tylko w górach, ale przede wszystkim przed wyprawą i to na długi okres przed.
  • Sekretarz – słowa od niego nie usłyszysz przez klika godzin. Niemowa? Masz obawy, czy mówić umie, czy też umiejętność ta całkowicie zanikła podczas wędrówek. Do tego zostaje często w tyle. Ociąga się, czy nie ma sił? – trudno stwierdzić. Nie wiesz po co i na co. Dopiero po powrocie okazuje się, że przygód waszych moc na kartki i fotografie przelał. Wspomnieniami zarządza. Pamięć otwiera. Nadworny sekretarz górskich wędrówek. Chwała mi ;-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Podziel się!
Facebook Twitter Pinterest Plusone Email

5 Komentarze

w “Kanaping, foteling, a potem…? Kanapowcy wychodzą w góry.
5 Komentarze w “Kanaping, foteling, a potem…? Kanapowcy wychodzą w góry.
  1. Chciałabym stanąć w obronie samotnych wilków…wyprawa grupowa w góry nie oznacza wg mnie, że każdą minutę trzeba spędzić z resztą osób…samotny wilk potrzebuje ciszy i spokoju, żeby naładowac akumulatory i to, że się oddala od grupy wynika z potrzeby kontemplacji a nie z zadufania :) P.S. Po drugie jesteście za wolni :P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>